Select your language

Henryk Liśkiewicz: Praktykę jogi wg metody B.K.S. Iyengara, kontynuuję od 1984 roku, uczę Jogi Iyengara od 1994 roku. Rozwijam praktykę i warsztat nauczycielski w Punie (Indie) w Instytucie Jogi B.K.S. IYENGARA (1997, 2004-2009). Posiadam Certyfikat Instytutu Jogi Iyengara w Punie Intermediate Senior III, dający uprawnienia nauczycielskie. Prowadzę kurs dla nauczycieli Jogi Iyengara. Jestem magistrem pedagogiki, absolwentem Wydziału Pedagogiki i Psychologii Uniwersytetu Marii Skłodowskiej-Curie w Lublinie. Jesienią 2008 ukończyłem w Niemczech 3 letni kurs poświęcony terapeutycznemu zastosowaniu jogi Iyengara prowadzony przez Stephanie Quirk z Puny (Inide).

 

 

Wywiad z Henrykiem Liśkiewiczem

 

Jesteś uważany za jednego z prekursorów jogi w Polsce. Opowiedz, jak zetknąłeś się po raz pierwszy z jogą.
- W 1984 roku, kiedy Sławek Bubicz wrócił z Indii do Polski, po pobycie w Punie w Instytucie Jogi Iyengara, rozpoczął prowadzenie zajęć Jogi Iyengara w Lublinie. Po prostu zobaczyłem ogłoszenie i poszedłem na jego zajęcia. Wcześniej już ćwiczyłem jogę, z tym, że to były różne metody. Próbowałem metody Maharishiego, medytacyjnej, ćwiczyłem też asany na podstawie książki pani Michalskiej. Zajmowałem się trochę - i takie zainteresowania zostały mi do tej pory psychotroniką.

Pamiętasz, kiedy po raz pierwszy usłyszałeś słowo joga? Dlaczego akurat joga Cię zainteresowała?

- Pamiętam program telewizyjny "Progi i bariery" (byłemwtedy w szkole podstawowej), w programie tym gościem był człowiek z południa Polski, który przedstawiał praktykę jogi. Pamiętam obraz siedzącego, szczupłego mężczyzny, podobnego do hinduskiego sadhuw stroju zupełnie nie gimnastycznym, ale takim miękkim, kojarzącym się z hinduską, ciepłą strefą. Był dość szczupły, miał dobre ciało do ćwiczeń. Samego nazwiska czy innych szczegółów nie pamiętam, ale utrwaliła mi się atmosfera tego spotkania: ciepła, bliska, bezpośrednia. Ćwiczyć asany zacząłem w liceum, z kolegami, na podstawie książki Michalskiej. Ćwiczyliśmy tak dla eksperymentu, żeby zobaczyć, czy te pozycje da się zrobić, co to jest w ogóle i czy naprawdę daje to efekty o których pisano w tej książce. Pamiętam, jak świetnie się czułem po tych próbach. Kiedy przychodziłem na zajęcia do Sławka, radziłem sobie z ćwiczeniami głównie dzięki temu że byłem wysportowany. Sekwencja asan w tamtych latach wyglądała inaczej niż obecnie, tempo ćwiczeń było inne, ćwiczenia wymagały więcej fizycznego wysiłku. Dużo było dynamicznych i wysiłkowych pozycji.

W porównaniu do tego, co do tej pory robiłeś, to jak się czułeś na zajęciach Sławka?

- To był duży przeskok. Do tej pory wykonywałem pojedyncze ćwiczenia, teraz przyszedłem na zajęcia, na których ćwiczenia były ułożone w sekwencje. I było coś, co jest najsilniejszą stroną w jodze Iyengara, że nie ma dyletanctwa; Asany są dokładnie opisane, uwaga rozłożona na poszczególne miejsca w ciele plus dokładnie poprowadzony relaks. Dzięki temu działanie praktyki było wielokrotnie
intensywniejsze. Pamiętam, że po każdych ćwiczeniach moje samopoczucie było odlotowe. Czułem głęboką przemianę wewnątrz. Od tamtej pory praktyki innych metod straciły sens. W Jodze Iyengara znalazłem wszystko.

Pamiętasz pierwsze zajęcia, na których byłeś?

- Pamiętam salę do ćwiczeń. Pierwsze zajęcia, na których byłem, były nie na tej sali, na której później zwykle się odbywały, (ponieważ później grupa się powiększyła). Potem przeszliśmy na taką salę, gdzie na podłodze była wykładzina. Wtedy nie używaliśmy w ogóle mat, bo ich nie było. Nie było żadnych pomocy do ćwiczeń. Na każde zajęcia trzeba było przynosić ze sobą koce, pasek, niektórzy nosili drewniane kostki. Osoby, które nie przyniosły sprzętu musiały radzić sobie inaczej. To wszystko było takie prekursorskie, takie pierwsze. Pamiętam, kiedy robiłem pierwszą trikonasanę, - miało być dokładnie: stopy, rzepki, dłonie, oddech. Nikt na takim poziomie wczesniej nie uczył. Teraz są to podstawy, ale wtedy było to wymagające skupienia się i takie zajmujące! Zajęcia u Sławka trwały do wakacji 1985. Zaczął je prowadzić w listopadzie 1984r i trwały do maja albo do czerwca 1985r.Wówczas pierwszy raz do Polski przyjechała Gabriella, i poprowadziła warsztat w Lublinie. Po wakacjach ta grupa, w której ćwiczyłem, nie wróciła, tak więc Sławek nie wrócił do takiego trybu uczenia. Prowadził warsztaty, wyjeżdżał kilkakrotnie do Indii. Ale ja już wtedy wiedziałem że joga jest dla mnie. Praktyka Jogi Iyengara stała mi się bardzo bliska. Jest dziedziną, którą nieustannie zgłębiam i staram się zrozumieć. Ćwiczyłem, będąc stale w kontakcie ze Sławkiem utrzymywałem się przy swojej praktyce. Tak to trwało przez następne lata. Ćwiczyłem sam, jeździłem też na warsztaty. Około 1990 roku po jednym z wyjazdów do Indii Sławek zorganizował letni warsztat w Cieplicach. Jeździłem na wszystkie warsztaty, na które mogłem.

Miałeś jakieś przerwy w praktyce, czy ćwiczyłeś regularnie?

- Ćwiczyłem regularnie, kierując się tym co pamiętałem z zajęć. Był wówczas dostępny podręcznik wydany na podstawie Światła Jogi B.K.S. Iyengara.

Kiedy zacząłeś uczyć?

-Oczywiście pamiętam: takie chwile zostają. Zaczynałem w szkole podstawowej przy ulicy Niecałej, w sali gimnastycznej. Przez kilka miesięcy prowadziłem tam jogę. Zwykła sala gimnastyczna. Pojawiło się tam wówczas kilka takich osób, które chodzą do dzisiaj. Są to moi bardzo dobrzy uczniowie, przyjaciele, znamy się długo i blisko. Wiele mogłem się od nich nauczyć przez cały ten czas. Po kilku miesiącach, przeniosłem się do budynku szkoły przy Narutowicza 32, w którym jestem do dzisiaj.

Ćwiczyłeś, ćwiczyłeś regularnie, 10 lat i jak to się stało, że zacząłeś uczyć? Nagle?

- Po 10 letnim procesie dojrzewania. Przyszedł taki moment, kiedy zobaczyłem, że w każdym aspekcie mojego życia jaki dostrzegam, joga zajmuje naczelne miejsce. I najlepsze, co mogę zrobić, to zająć się jogą w sposób pełny. Ze wsparciem ze strony Sławka podjąłem decyzję o tym, aby uczyć jogi. Na początku było mi trudno utrzymać się z prowadzenia zajęć. Odbywały się dwa razy w tygodniu, dwie grupy. Prowadzenie zajęć jogi wtedy nie było moim jedynym zajęciem, musiałem mieć dodatkową pracę.

Czym się zajmowałeś?
- Miałem działalność gospodarczą związaną z fotografią, robiłem sporo zdjęć. Do tej pory mam zdjęcia z tamtych "jogicznych" czasów. Skończyłem studia pedagogiczne na UMCS (Uniwersytet Marii Curie - Skłodowskiej w Lublinie). Z wykształcenia jestem nauczycielem wychowania technicznego.

Jesteś jednym z dwóch polskich nauczycieli, którzy mają bardzo wysoki stopień (Senior III), świadczący o bardzo dogłębnej praktyce. Kiedy zdałeś pierwszy egzamin?

- Rok po tym, kiedy zacząłem uczyć, czyli w 1995 roku, podczas pierwszej wizyty Faeqa Birii w Polsce. Na pierwszym jego warsztacie był egzamin na stopień podstawowy i przystąpiłem do tego egzaminu. W tym momencie rozpocząłem formalną edukację w Jodze Iyengara. Podczas każdej wizyty Faeqa w Polsce, jeżeli był egzamin, to na ogół brałem w nim udział.

Jak z perspektywy czasu postrzegasz swoją praktykę - kiedyś i teraz?

- Każde zajęcia były dla mnie powrotem do równowagi, ale na początku nie potrafiłem tego tak nazwać, poczuć, zrozumieć. Powrotem do harmonii, do równowagi energetycznej, emocjonalnej, co się też wiązało z głębokim kontaktem ze sobą. Poprzez to miałem poczucie zbliżenia się do sensu życia, istnienia. Tak jest do tej pory. Ćwiczę i to przekłada się na poczucie sensu i dobry kontakt z tym, co się dzieje we mnie i w moim życiu. Poprzez obserwację swojego ciała na poziomie fizycznym, w praktyce asan jesteśmy w stanie zrozumieć, jak praktyka przekłada się na działanie naszego umysłu. Poprzez reakcje w ciele, poprzez funkcjonowanie umysłu w naszym ciele, jesteśmy w stanie poczuć relacje z innymi ludźmi i korzystać z ciała w sposób bardziej świadomy i pewniejszy. Zaczynasz rozumieć to co chcesz, dlaczego tego chcesz, skąd to się bierze, czy to jest to, co będzie najlepsze, czy też może nie jesteś tego pewien.

Miałeś takie chwile, kiedy chciałeś zaprzestać praktyki?

- Nie. Miałem takie chwile, kiedy myślałem: "dlaczego nie więcej?".

Jaką asanę najczęściej wykonujesz?

- Codziennie praktykuję pozycje odwrócone, czyli jest to grupa ćwiczeń.

Joga kojarzy Ci się (pierwsze skojarzenie):

- Z dobrym kontaktem ze sobą. Z tym, co się dzieje we mnie.

Najmilsze skojarzenie z jogą?

- Myślę, że taki moment, kiedy zacząłem czuć energię. Przepływ energii podczas praktyki. To było w praktyce pranajamy. Później taki efekt, który niesie ze sobą oddech, poczułem także w praktyce asan. Najłatwiej jest rozpoznać te wibracje w stanie odprężenia i relaksu, albo ćwicząc pranajamę, przygotowując się do niej. W asanach wibracje są silniejsze. A w takim kontakcie na zewnątrz - jeżeli jest możliwość takiego rozłożenia uwagi, to również można to wyczuć.

Czy jest ktoś, kto jest dla Ciebie autorytetem?

- Gurujii B.K.S. Iyengar.

Kiedy pierwszy raz byłeś w Indiach?

- Miałem lecieć w 1991 albo 1992 roku, ale musiałem ten wyjazd przesunąć. Byłem po raz pierwszy w Indiach w czerwcu 1997 roku. Byłem tam 2,5 miesiąca. Pierwszy miałem okazję zobaczyc Gurujiego w 1996 roku w Berlinie, czasie wizyty Iyengara w Niemczech. W Indiach w Punie pierwszy raz spotkałem Gurujiego na zajęciach medycznych. Na tych zajęciach zwykle jest Gurjii. Prowadzi te zajęcia, pomaga, prowadzi ćwiczenia, prowadzi tych ludzi. Pamiętam Jego wzrok. Nasze spojrzenia spotkały się. Było to coś tak niespotykanego, nigdy w życiu później tego nie doświadczyłem. Ten moment Jego spojrzenia był tak mocny, tak głęboki, że później, kiedy wyszedłem już z zajęć i zamykałem oczy, nadal miałem przed sobą to spojrzenie. Utrzymywało się to przez kilka dni i nocy. Była w tym moc, potęga wynikająca z bardzo głębokiego kontaktu. Jeżeli się spojrzy komuś w oczy, to jest coś w tym. Coś osobistego, indywidualnego. Tutaj to spojrzenie było wielokrotnie mocniejsze niż cokolwiek, co do tej pory mi się zdarzyło.

A pamiętasz pierwszą rozmowę?
- W czasie tego pierwszego pobytu, od razu zacząłem pomagać w zajęciach medycznych. Byłem obecny w tej atmosferze, w bezpośrednim kontakcie współpracy z Gurujim. Nie była to rozmowa taka, jaką my teraz prowadzimy, ale była to forma współdziałania.


Ile razy byłeś w Indiach? W sumie.

- 1997, 2004, 2005, 2006. W sumie 4 razy.

Dokąd według Ciebie prowadzi ścieżka jogi?

- Do poznania prostej odpowiedzi na pytanie "po co my tu jesteśmy?". Joga daje zrozumienie, nadaje sens pracy i działania, harmonię w życiu. Harmonię bardzo szeroko rozumianą - na poziomie kontaktów z ludźmi, kontaktu ze sobą, takiego działania, które wyzwala, a nie zostawia niczego negatywnego.

Czy podczas praktyki jogi następują w ludziach jakieś zmiany dotyczące nawyków?

- Myślę, że nie można się przed tym obronić. W miarę jak przychodzi postęp, niektóre rzeczy po prostu nie są nam potrzebne. Są to bardzo indywidualne przemiany dotyczące np.: zmiany diety, i innych energii. Myślę, że gdyby każdy człowiek, który pali papierosa, skupiałby się na tym, co się z nim dzieje w chwili kiedy pali - to byłby jego ostatni papieros.

A jak to u Ciebie wyglądało? Czy nastąpiły jakieś zmiany dotyczące nawyków?

- Zmiana diety bardzo mi pomogła w praktyce. Właściwie zanim jeszcze trafiłem na Jogę Iyengara, przez jakiś czas już nie jadłem mięsa. Trudno mi powiedzieć jak długo, może rok, byłem wegetarianinem. Potem, ćwicząc jogę przeszedłem na czysto wegetariańską dietę, bez jajek,
bez żadnych innych zwierzęcych produktów. Wówczas ta praktyka była naprawdę dużo głębsza. W tej chwili, kiedy widzę osoby ćwiczące, które są wegetarianami i takich, którzy jedzą mięso, to efekt praktyki jest naprawdę wyraźnie inny. Wiedziałem o tym, że zmiana diety pomoże i przestawienie się nie było dla mnie żadnym problemem. Dowiedziałem się, czym mogę zastępować mięso, a ponieważ ciało było jeszcze przyzwyczajone do cięższego pokarmu, to jadłem więcej, bo byłem częściej głodny. Czas zmiany diety zajął mi około 6 miesięcy. Wtedy ważyłem najwięcej w swoim życiu (około 12 kilogramów więcej niż w tej chwili). Zdarzało mi się też, że na jakichś spotkaniach wypiłem piwo, ale potem miałem potwornie złe samopoczucie. Potem z czysto praktycznych, przyczyn alkohol
odpadł zupełnie, bo nie mogłem ćwiczyć.

Na ile według Ciebie joga jest uniwersalną ścieżką rozwoju, a na ile związana z hidniuzmem?

- To jest coś zupełnie nie połączonego z religią i tego rodzaju myśleniem. Joga jest ścieżką rozwoju, kontaktu ze sobą, wolności. Niezależnie od religii. Niemniej joga bardzo pomaga w zrozumieniu religii, w której jest praktykujący.

Jak myślisz, w jakim kierunku będzie się rozwijać joga w Polsce?

- Obecnie poprawia się świadomość ludzi, zdolność dokonywania przemian w swoim życiu. Co wszyscy, którzy są otwarci na przyjęcie efektów, które niesie ze sobą joga będą praktykować Jogę Iyengara. Jest to najefektywniejsza metoda, najbardziej spójna, mającą w sobie coś najdojrzalszego, najgłębszego do poziomu rozwoju cywilizacji, który jest w tej chwili. To proces globalny, który jest wszędzie. Stąd takie zainteresowanie, takie zrozumienie do czego można jogę wykorzystać.

Czy jest coś, czego nie tolerujesz u swoich uczniów?

- Trudne jest do zaakceptowania, gdy ktoś chce robić coś zupełnie innego niż to, nad czym pracujemy w danej chwili w czasie zajęć. Są tacy ludzie, którzy nie są w stanie wytrzymać w skupieniu przez cały czas ćwiczeń. Być może jest to nawykowe uciekanie uwagą od tego co dzieje tu i teraz. Ale jest to praktyka, proces nad którym pracujemy.

Czy jest coś, na co szczególnie zwracasz uwagę u swoich uczniów?

- Rola nauczyciela polega na ciągłym utrzymaniu uwagi w czasie praktyki, uważności, skupiając się na ustawieniu swojego ciała. Ciało jest narzędziem w jodze. Ludzie, kiedy wiedzą że są obserwowani zmieniają się. Taką ich prawdziwą twarz można zobaczyć, kiedy np. wychodzą z sali, po jodze. Czasami ktoś wychodzi z zajęć i robi "uff!", oddycha z ulgą, że ma to już za sobą, staje się inną osobą. Obserwując ludzi, można się dużo o nich dowiedzieć. Wspaniałą nagrodą dla mnie jest: błysk świeżości, nowy blask w oczach osób wychodzących z relaksu.

Najtrudniejsza sytuacja, która Ci się zdarzyła podczas zajęć?
- Miałem na zajęciach taką kobietę, która była niezrównoważona psychicznie. Było coś takiego w niej, czego ona też nie potrafiła wypowiedzieć. Jej praktyka polegała na naśladowaniu tego, co robią inni, ale ona nie była w stanie się skupić na tym dłużej niż 15 minut, a potem potrafiła się zachowywać w dziwny sposób. Wstawała, chodziła po sali albo chciała o coś zapytać. W chwili, kiedy ja byłem pasywny na jej wszystkie próby nawiązania kontaktu, na ogół wracała na miejsce i wracała do praktyki. To był rodzaj jakiegoś nowego oblicza, którego ona sama nie kontrolowała. Wstępowała w nią jakaś inna osobowość, ale po chwili to mijało. Nie była w stanie wykonywać relaksu. Po kilku nieregularnych wizytach ona sama doszła do wniosku, że to nie jest dla niej. Nie zdarzały mi się żadne inne ekstremalne sytuacje. Albo ludzie spotykając się ze mną, rozmawiając nie decydowali się na zajęcia, albo... udawało mi się panować nad tym, co się dzieje na sali. Nie miałem wypadków, kontuzji w czasie moich zajęć.

Mówi się, że kiedyś prowadziło się inaczej zajęcia. Czy to kwestia tego, że był inny przekaz ze strony Iyengara?

- Joga jest bardzo starym systemem, ale mówi się o Jodze Iyengara, ponieważ On tyle wniósł w rozwój i zrozumienie tego, co my naprawdę robimy w sobie w asanach. Guruji jest motorem badawczym, odkrywającym... W miarę jak Guruji wzbogacał tę praktykę, można zaobserwować inne rozłożenie uwagi. Na inne rzeczy kładzie się akcent, zależnie od tego, w jaki sposób chce się poprowadzić ucznia. I to widać. Widać na tych zajęciach medycznych i widać na wszystkich innych zajęciach, które się odbywają w Punie. Poprzez takie rozłożenie uwagi pojawia się głębia praktyki. Docieramy do innych przestrzeni, innych energii w sobie, jakby odkrywamy inny wymiar. W tej chwili nauczanie jest bardziej całościowe. Obecnie rozłożenie uwagi w asanach ma przełożenie na pracę w całym ciele, podczas gdy wcześniej było bardziej wybiórcze, na przykład skupiano się na ustawieniu biodra, ramienia, dłoni. W tej chwili rozkładając uwagę mówi się o linii, np.: o linii łączącej ze sobą skrajne części ciała: koniuszki palców ze stopami, albo szczyt głowy i kości pośladków. Przez to, że jest taki sposób rozłożenia uwagi, praca w pozycjach staje się dłuższa. Musi być czas na powiedzenie komend przez nauczyciela. Nauczyciel musi dać czas uczniom na zastosowanie ich, czas, na jakąś pracę i utrwalenie tego, co chciał przekazać. Czas bycia w pozycjach się wydłuża. Kiedyś trwanie w asanach było krótsze. Teraz trzeba więcej czasu, uwagi na dokładniejsze ustawienie się i skupienie, sprowadzenie uwagi do tej konkretnej pracy, która ma być w danym ćwiczeniu zrobiona.

A co myślisz, o opinii, że joga według metody Iyengara jest jogą fizyczną?

- Myślę, że to jest opinia ludzi, którzy nie ćwiczą w ogóle, albo ćwiczą za krótko, a być może ograniczają się tylko do fizycznej pracy. Ale na tym się przecież praktyka nie kończy, popełniają niestety jakiś błąd.

[Wywiad z 2006r.]

Realizacja: Webwood